wtorek, 26 maja 2015

I can't wait to start again.

Odcinam się od tych smutków i ciężkich rozważań.
Po raz kolejny zaczynam od nowa i po długich miesiącach wegetacji wracam do życia.
Znów wyruszam w drogę. Jako wierna zwolenniczka stwierdzenia, że największe ograniczenia nakładamy na siebie sami, ruszam w drogę niezwykłą, trochę ryzykowną, ale niewątpliwie fantastyczną.
To będzie prawdziwe wyzwanie - Ibizo NADCHODZĘ!
Miał być Londyn, ale czy nie szkoda lata na mieszkanie w Londynie? No właśnie. Dlaczego więc nie zamieszkać w absolutnym królestwie lata i słońca! Kto biednemu zabroni? Kto zabroni dziecku świata? Kto zabroni poszukiwaczowi przygód?

Uwielbiam zaczynanie od nowa. Rzucanie się w nieznane jest tym co sprawia mi w życiu największą radość. Uwielbiam to uczenie się miasta przez google maps, szukanie mieszkania w zupełnie obcych okolicach, poznawanie kultury i zupełnie nowych zwyczajów. Podskakuję w środku z radości kiedy pierwszy raz wchodzę do supermarketu i widzę na pułkach te wszystkie rzeczy, których nie ma w Polsce. Ekscytuję się na myśl o poznaniu pierwszych ludzi - buzia sama mi się śmieje. Pewnie dlatego już na lotnisku panowie celnicy i urzędnicy są dla mnie zawsze tacy mili, widzą te iskry w moich oczach i nie mają serca mi dokuczać. Nigdy nie zapomnę Pana Celnika na LAX, który przepytywał człowieka przede mną przez 20 minut. Mnie po zadaniu 3 krótkich pytań pożegnał słowami "have fun sister". To jest najwspanialsze w podróżach i przeprowadzkach - za każdym razem zaczynasz od nowa, od podstaw budujesz swoje życie, własny kąt, grupę znajomych. Niektórzy spędzają lata na szukaniu stabilności i bezpieczeństwa, dopracowywaniu swojej przestrzeni, uwijaniu gniazdka, otaczaniu się zaufanymi ludźmi - ja zanudziłabym się na śmierć będąc przez lata w tym samym miejscu. Każdej mojej podróży towarzyszy też element melancholii, ale on gubi się gdzieś w morzu dobra i radości które spotykają mnie w świecie.
Boję się momentu, w którym będę musiała gdzieś osiąść. Jeśli do tego dojdzie mam nadzieję że to będzie Los Angeles. Na dzień dzisiejszy tylko tam widzę swój prawdziwy dom.

Ale to jeszcze nie teraz. Teraz ruszam na Ibizę. Nie mam absolutnie nic. Zaczynam totalnie od zera. Nie mam gdzie spać, nie mam pracy, nie mam numerów żeby znaleźć legalną. Już nie mogę się doczekać!

Jak to mówi moja przyjaciółka-podróżniczka: AHOJ PRZYGODO!

Gabrielle Aplin - Start Again




blogger template by lovebird